Ikea. Dla mieszkańców mniejszych miast stanowi sporą wyprawę, a dla tych z większych sposób na spędzenie soboty. Chcąc tego czy nie, od czasu do czasu zawitamy. A jak już się to wydarzy, to ogarnia nas prawdziwy szał zakupów. Świeczki zapachowe, bo przecież jak spędzić jesienny wieczór bez nich, do tego trzy kubki, bo dwa się zbiły, a trzeci będzie na zapas, łyżka do butów, a nawet 4, bo przecież 2 złote tylko, a może się złamać; najwyżej da się w prezencie babci. O! jeszcze wyciskacz do czosnku. I lustro na stolik. I kocyk. Ta poduszka w kształcie chmurki taka fajna… w sumie do niczego jej nie potrzebujesz, ale co tam- weźmiesz, bo przecież nie pojawiasz się w tym sklepie co tydzień, a poduszka ważna rzecz. Ikea jest naprawdę magicznym miejscem- idziesz po parę rzeczy, wychodzisz z przynajmniej dwoma wypakowanymi po brzegi niebieskimi torbami. Szwedzka firma zdobyła serca ludzi na całym świecie. Nauczyła skandynawskiego stylu, nawet jeśli ten cechuje minimalizm, i tak kupisz dziesiątki zbędnych przedmiotów. Wyrobiła sobie charakterystyczny design mebli i przedmiotów codziennego użytku, który znajdziemy w każdym domu, i który na stałe zapisze się w historii projektowania. Ułatwiają one nasze codzienne życie- od podnóżka dla dzieci, aby dosięgały do zlewu podczas mycia zębów, po miskę do suszenia sałaty, która opiera się na działaniu siły odśrodkowej.
Jednym z projektów, który ostatnio urzekł użytkowników na całym świecie jest papier do pieczenia, na którym są wypisane przepisy na różne potrawy. Wbrew temu, co podpowiada nam w pierwszym wrażeniu umysł, autorzy nie proponują tylko wypiekania słodkości. Znajdziemy tam m.in. przepisy na ryby czy mięsa. Oprócz opisu wykonania i potrzebnych składników, papier zawiera również wyrysowane proporcje- np. małe kółko ukazuje ile soli należy wsypać do przykładowej mieszaniny, a to większe ile pieprzu. Jednym słowem jest to kompendium wiedzy dla kulinarnych laików.
Oprócz dbania o ułatwianie i uprzyjemnianie nam życia Ikea zajmuje się też globalnymi, humanitarnymi akcjami. Fundacja znajdująca się pod skrzydłem tej marki zaangażowała się w zaprojektowanie i wyprodukowanie namiotów dla osób przebywających w uchodźczych obozach na obszarach ogarniętych konfliktami zbrojnymi (na Bliskim Wschodzie i Afryce). Pomijając oczywisty fakt ułatwienia życia ludziom, należy zwrócić uwagę na zastosowane rozwiązania. Każdy namiot posiada żarówkę LED połączoną z baterią słoneczną. Po całodziennym ładowaniu, żarówka może świecić nawet przez 4 godziny. Posiada także wejście USB, co pozwala na podładowanie telefonu. Namioty mają kształt domków, nieprzezroczyste „ściany” oraz drzwi z zamknięciem, co pozwala poczuć się chociaż odrobinę bezpieczniej. Szkielet wykonany jest ze stalowych rurek, a ściany i dach z polimeru, który nadaje się do recyklingu. W przeciwieństwie do tradycyjnego namiotu, każdą zepsutą część można zastąpić nową. Dużym plusem jest waga- cała paczka wraz ze szkieletem, ścianami i narzędziami potrzebnymi do złożenia waży 80 kg.
Co jeszcze można dodać? Korporacja nie osiadła na laurach. Cały czas stara się poprawiać swój PR i zaskarbiać sobie sympatię potencjalnych klientów. Całkiem niedawno warszawski oddział stworzył akcję, która ma zapoznawać ze sobą sąsiadów. Jak słusznie zauważono, współcześnie tak naprawdę nie wiemy kto mieszka obok za ścianą i dobrym pomysłem byłoby to zmienić. Z inicjatywy Ikei zorganizowano na warszawskich osiedlach pikniki, na których mieszkańcy mieli okazję wziąć udział we wspólnym przygotowywaniu śniadania,a przy okazji- zapoznania się. Ikea daje nam wiele powodów do kochania. Od ciepłych kocyków, klopsików i ułatwiania nam codziennego życia dobrym designem, przez globalne akcje humanitarne po prozaiczne z pozoru sąsiedzkie akcje, które nawet jeśli nie odbywają się gdzieś blisko nas, to najzwyczajniej w świecie wzbudzają naszą sympatię.
Sonja Dobrowolska